Fascynujący "Czarny motyl" już po premierze! Czym zaskoczył nas w najnowszej książce literacki duet Liszewska & Kornacki?

Fascynujący "Czarny motyl" już po premierze! Czym zaskoczył nas w najnowszej książce literacki duet Liszewska & Kornacki?
Lidia Liszewska & Robert Kornacki - autorzy książek

Lidia Liszewska i Robert Kornacki to literacki duet z Bełchatowa, którego fanom książek przestawiać nie trzeba, ale… Na pewno trzeba dziś o nich mówić, a powód jest przynajmniej jeden - na rynek wydawniczy właśnie wyszła ich kolejna propozycja! Tym razem to oparta na faktach historia Polki, która miała wpływ na przebieg II wojny światowej. „Czarny motyl", który swoją premierę miał 26 kwietnia traktuje o Halinie Szwarc - Kłąb, Polce, która zagrała na nosie samemu Hitlerowi.

„Dzień dobry, ja bym chciała się do konspiracji zapisać" - od tych słów, wypowiedzianych w 1939 roku, rozpoczęła się wywiadowcza kariera szesnastoletniej wówczas Haliny Kłąb. W Polsce postać bohaterki II wojny światowej wciąż jest znana jedynie nielicznym, tymczasem jej działalność to idealny scenariusz na dynamiczny film akcji - od podpisania na rozkaz dowództwa Armii Krajowej volkslisty, nauki w germańskim gimnazjum, zakończonej listowną pochwałą od Führera, przez akcje dywersyjne i wywiadowcze na ziemiach wroga, po dekonspirację i osadzenie w gestapowskim więzieniu w rodzinnej Łodzi.

Halina Szwarc-Kłąb przeżyła swoje życie intensywnie. Zmarła w 2002 roku, będąc nie tylko skromną, cichą bohaterką z czasów okupacji, ale też znakomitym lekarzem i wykładowcą akademickim. Po wojnie osiadła w Poznaniu, gdzie pomimo kłód rzucanych pod nogi przez Urząd Bezpieczeństwa pracowała z młodzieżą, a karierę zawodową - już z tytułem profesora nauk medycznych - kontynuowała w Warszawie, między innymi tworząc pierwszy w Polsce Uniwersytet Trzeciego Wieku.

Tyle w bardzo wielkim skrócie o samej niezwykłej bohaterce, której losy i życiorys okazały się być na tyle fascynująca, że stały się kanwą twórczej pracy bełchatowskiego duetu pisarzy Liszewska&Kornacki. Dotychczas spod ich pióra wyszło jedenaście książek. Były to niebanalne powieści obyczajowe, trzeba przyznać, że teraz, by napisać i stworzyć nie tylko należało puścić wodze literackiej fantazji, ale przede wszystkim odrobić solidną lekcję historii. I autorzy to zrobili! A o tym, jak powstawał „Czarny motyl" opowiedzą Państwu sami, bo droga do tego nie była łatwa…

Zacznijmy od tego, że pisząc „Czarnego motyla" Lidia Liszewska i Robert Kornacki przyglądali się niezwykłej życiowej drodze Haliny Szwarc czytając jej spisany w tajemnicy przed rodziną pamiętnik. Z typową dla siebie dbałością o piękno języka i plastykę słowa szukają w bohaterce tej opowieści nie tylko dojrzałej nad wyraz Haliny, ale i młodej Halinki, którą splot wydarzeń i historyczna konieczność zmusiły do osiągnięcia dojrzałości w niespotykanym, ekspresowym tempie.

- To książka w swym charakterze raczej niespodziewana - duet Lidia Liszewska oraz Robert Kornacki przywodzą na myśl bardziej romantyczne uniesienia, niezaprzeczalnie lubią fabularnie zagłębiać się w miłości, ale tym razem ukorzeniają myśl w zupełnie innej sferze uczuciowej. Czytelnik czuje ten charakterny stan niemal od pierwszej strony, doskonale zatem wie, że w tej przestrzeni serce będzie bić honorowo przede wszystkim do ukochanej ojczyzny. Tu nie ma miejsca na subtelne emocje, nawet piękna pianistyczna przyszłość przestaje mieć znaczenie, w zamian uruchamia się impuls do walki o odrodzenie Polski - walki w każdym akcie nierównej i niesprawiedliwej, a jednak zuchwałej i nieustraszonej. Tytuł tej powieści może wydać się enigmatyczny, nie jest jednak przypadkowy - staje się bowiem metaforycznym określeniem samej bohaterki, Haliny Kłąb-Szwarc, która w wieku zaledwie szesnastu lat, skutecznie zasiliła szeregi Związku Walki Zbrojnej - zaznacza w swojej recenzji Mozaika Literacka.

I dodaje, że "Czarny motyl" to niewątpliwie jedna z takich opowieści - w swej inspiracji nasączona życiorysem nastoletniej agentki AK-owskiego wywiadu - okazuje się historią niesamowitą, ekscytującą, potrzebną. I choć niebezpieczeństwo czyha tu za każdym rogiem, w duchu wyczuwa się przede wszystkim odwagę i nieskazitelną kobiecą siłę.

Zapytaliśmy twórców o „Czarnego motyla" dlaczego powstał i jak przebiegał proces twórczy, odmienny od dotychczasowej pracy tego literackiego duetu.

Pierwszy poruszony wątek to oczywiście powód, który popchnął ich do podjęcia tego tematu?

Robert Kornacki: W naszych spotkaniach z literaturą zawsze szukamy czegoś więcej niż tylko rozrywki dla czytelnika. Do tej pory pisaliśmy o miłości, ale każda z zaproponowanych powieści niosła ze sobą sporą wartość dodaną – staraliśmy się zwrócić uwagę odbiorców na ważne tematy społeczne. Raz były to choroby środowiskowe, innym razem kwestia różnorodności seksualnej czy też alkoholizm wśród tzw. „białych kołnierzyków". Nasze książki zawsze są okazją do tego, by czytelnik spojrzał także w głąb siebie i zmierzył z problemami, przed którymi stawiamy bohaterów opowieści. Zostawiamy odbiorcy przestrzeń do przemyśleń, bo tak definiujemy dobrą literaturę - jako przyczynek do dyskusji.

Lidia Liszewska: Robert przyszedł z pomysłem na książkę o Halinie Szwarc w listopadzie 2021 roku. Wtedy w Łodzi odsłonięto jej pomnik, i gdyby nie to wydarzenie to pewnie jak większość Polaków, nie znalibyśmy historii tej kobiety. A przecież życiorys tej kobiety to „samograj", zwłaszcza lata wojenne, kiedy z nastolatki błyskawicznie przeistoczyła się w rasowego szpiega. Nie zastanawiałam się ani chwili i tak przystąpiliśmy do pracy na fabularyzowanym życiorysem bohaterki, która zasługuje na ulicę w każdym mieście. 

Robert Kornacki: Może właśnie dlatego zajęliśmy się tym tematem - nie mieściło nam się w głowie, że tej historii nie naucza się w szkole. Trochę przyczyniła się do tego sama pani profesor, która - będąc za życia bardzo skromną, pracowitą osobą - wcale o nadmierny rozgłos nie zabiegała. Niemniej, kiedy tylko poznaliśmy jej dokonania, za które podziękowania składał jej w czasie wojny sam przyszły prezydent USA, gen. Dwight Eisenhower, nie mogliśmy przejść obok takiej biografii obojętnie. 

Lidia Liszewska: Dylemat był tylko jeden; skoro specjalizujemy się w tekstach o miłości, to i tu staraliśmy się znaleźć wątek z uczuciem w tle. Udało się.

Jak bardzo praca nad tą książką różniła sie od pisania pozostałych Waszych wydawnictw? 

Robert Kornacki: Ta historia miała swój początek, środek i koniec, ale wcale nie zostały one napisane przez nas. Przecież pani profesor - bo trzeba pamiętać, że Halina Szwarc przeżyła wojnę i została w dorosłym życiu profesorem medycyny - pozostawiła potomnym pamiętnik, w którym z przerwami, ale dość dokładnie opisała swoje wojenne ścieżki. Musieliśmy więc ten szkielet wypełnić fabularnym kontekstem, tłem, literacką tkanką. To nie było wcale łatwe, bo nieustannie musieliśmy pamiętać, że to nie jedna z naszych wymyślonych opowieści, gdzie możemy puścić wodze fantazji, ale losy konkretnej, bardzo charyzmatycznej postaci na stałe już wpisanej w historię nie tylko Polski, ale i świata.

Lidia Liszewska: To nie są wcale słowa na wyrost, bo przywołany już amerykański generał mówił komentując efekty operacji Gomora, w przygotowaniu której brała udział nasza bohaterka, że gdyby nie ta drobna Polka, to losy Ii wojny światowej pewnie potoczyłyby się inaczej. Musieliśmy więc z większym pietyzmem pochylać się nad tekstem, by zachować historyczną zgodność, a jednocześnie dać czytelnikowi pełnokrwistą opowieść z emocjami, galerią bohaterów i realiów epoki. 

Robert Kornacki: Paradoksalnie, mimo że mieliśmy ściągawkę w postaci pamiętnika Haliny Szwarc, to jednak praca nad tym tekstem była cięższa od zmagań z poprzednimi tytułami. To już jedenaste nasze wspólne „dzieło", a każde z tych poprzednich miało bardzo silną parę bohaterów. Parę! To pozwalało w tekście budować relacje, napięcia, przywoływać momenty humorystyczne, jak i wymagające zadumy. Generalnie polegaliśmy w głównej mierze na interakcji bohaterów. W powieści „Czarny motyl" mamy jedną wiodącą postać i to na niej musimy koncentrować uwagę czytelnika. Na szczęście Halina Szwarc przeżyła tyle, że mogłaby obdzielić tymi - nie chcę powiedzieć przygodami, bo to niewłaściwe słowo - a zatem tymi wydarzeniami kilka osób.

Jedna bohaterka, ale rzeczywiście JAKA! To oznaczało, że musieliście prześledzić nie tylko jej pamiętnik, ale także szereg innych materiałów historycznych. Mówiąc na wprost musieliście odrobić solidną lekcję historii, jak dużo czasu poświęciliście na finalny efekt "Czarnego motyla"?

Lidia Liszewska: Sama praca nad tekstem, kiedy już tylko z rzadka wypuszczaliśmy się na poszukiwanie informacji czy robiliśmy przerwy na doczytanie jakiegoś źródłowego tekstu, zajęła nam cztery miesiące. Nie jest to więc nic szczególnego, zwykle właśnie tyle czasu poświęcamy na napisanie powieści o standardowej objętości dziesięciu arkuszy wydawniczych. Ale tym razem nie mogliśmy już polegać wyłącznie na naszych wspomnieniach, na fantazji czy opowieściach zasłyszanych gdzieś przypadkiem. Potrzebna była solidna kwerenda i tu trzeba odnotować kilka kolejnych miesięcy poświęconych na research.

Robert Kornacki: Kilka, jeśli nie kilkanaście wizyt w Łodzi i Kaliszu. Austrię i Niemcy odpuściliśmy, wybierając drogę na skróty, czyli wędrówki w internecie. Generalnie zobaczyliśmy naocznie lub przez monitor komputera wszystkie te miejsca, które odwiedziła w czasie wojny młodziutka Halinka Kłąb, a raczej Klomb, bo takim nazwiskiem posługiwała się podczas okupacji. To nieprawdopodobne uczucie, kiedy peregrynujesz trasą, pokonywaną przez bohaterkę twojej powieści kilkadziesiąt lat temu.

Lidia Liszewska: Odwiedziliśmy kamienicę przy św. Andrzeja 42 w Łodzi, w której rozpoczyna się nasza opowieść, a rodzina Kłąbów mieszkała w 1939. Co ciekawe - w tym samym budynku mieszkał też Julian Tuwim. Byliśmy w więzieniu przy Gdańskiej 13, w którym przez osiem miesięcy oczekiwała na wyrok śmierci wydany przez Gestapo - teraz mieści się tam Muzeum Tradycji Niepodległościowych, można obejrzeć odwzorowaną celę, słynną ciemnicę, zobaczyć więzienny spacerniak. Zapuściliśmy się też na Bałuty, gdzie przy ulicy Organizacji WiN 10 mieści się kamienica, w której mieszkała zaraz po urodzeniu. Dziś ścianę tego budynku zdobi ogromny mural poświęcony Halinie Szwarc.

Robert Kornacki: Byliśmy też w Zgierzu przy pomniku upamiętniającym ofiary masowej egzekucji. Niemcy rozstrzelali tam stu Polaków, w tym przełożonego Haliny, niewiele od niej starszego chłopaka, do którego - jesteśmy przekonani - czuła coś więcej niż tylko sympatię. W tym miejscu zrozumieliśmy, że biorąc pod uwagę relację tych dwojga dzielnych, młodych ludzi, wciąż piszemy o miłości. Tyle tylko, że z wojenną historią w tle.

Wklej tutaj kod osadzenia...